sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział I

Ostatni raz spojrzałam na ten dom. Mój były dom. Nie jestem pewna co czuję. Mimo, iż wychowałam się tu i większość moich wspomnień pochodzi z tego miejsca to .. chyba nie będę tęsknić. Oczywiście jest to związane z moją sytuacją rodzinną. Sześć lat temu moi rodzice się rozeszli. Nawet mi o tym nie powiedzieli. Dowiedziałam się przez przypadek, na wakacjach 'rodzinnych', gdy dobiegał ich koniec moja mama powiedziała do taty 'I jak się mieszka w nowym mieszkaniu ?'. Od tego dnia wszystko jest inne. Moja mama straciła część siebie. Już nie jest tą samą szczęśliwą osobą co kiedyś. Można powiedzieć, że jest uwięziona w sobie. Tak to dobre określenie. Nie chodzi o to, że po rozstaniu z ojcem jest załamana. O nie. Po jakiś pięciu latach zaczeła się spotykać z pewnym mężczyzną. Od początku nie przypadł mi on do gustu. Traktuje moją mamę, a raczej osobę o jej wyglądzie jak swoją własność. Jest on bardzo religijny, co jeszcze bardziej mnie w nim irytuje ponieważ ja i moja mama nigdy nie byłyśmy przesadnie religijne. Moja mama zawsze trzyma jego stronę. Kiedyś byłyśmy sobie bardzo bliskie, a teraz ... hm, powiedzmy, że ograniczamy się do koniecznej wymiany słów. A wracając do tematu domu, to dzisiaj będzie mój pierwszy dzień. Dzień w szkole z internatem. Między nami to okropnie się boję, ale nie daję po sobie tego poznać. Przez ostatni rok nauczyłam się całkiem skutecznie powstrzymywać łzy i ukrywać emocje. Powiem szczerze, że w mojej sytuacji jest to bardzo przydatna umiejętność. Właśnie przyjechała taksówka. Żółta. Tak mieszkam, a raczej mieszkałam w Nowym Jorku. Od dziś będę mieszkać w Los Angeles. Całkowita zmiana otoczenia. Nowy Jork jest bardzo zatłoczony, pełen stoisk z hot dogami, a LA .. hm, powiedzmy, że jest bardzo ekskluzywne i drogie. Przynajmniej ja jako takie je postrzegam. Może zmienię zdanię, gdy zobaczę je na żywo. Tak wgl. to jadę na lotnisko. To będzie mój pierwszy lot .. Nie stresuję się. Może jestem nawet odrobinę podekscytowana. Właśnie zastanawiam się za czym będę najbardziej tęsknić. I doszłam do wniosku, że za tymi charakterystycznymi żółtymi taksówkami, turystami w piankowych czapkach Statuły Wolności .. oraz za unoszącym się wszędzie zapachem jedzenia na szybko.

Dojechałam na miejsce. Ostatnie spojrzenie na otoczenie. Ostatnie zaciągnięcie się w otaczającym mnie zapachu .. Wszystko ostatnie. Za to po wyjściu z samolotu wszystko będzie pierwsze. Nie lubię zmian. Gdybym nie miała postanowienia o nie używaniu nie cenzuralnych słów to użyłabym określenia typu 'cholera' lub coś w tym guście. Ale, że tak nie mówię, to go nie użyję. Stałam tak i patrzyłam na otaczające mnie miejsce i ludzi. Każdy człowiek biegł w inne miejsce. Za tym gwarem też będę tęsknić. Już miałam iść do pewnej strefy by oddać bagarze usłyszałam moje imie. Wiele osób nie nazywa się tak, więc pewnie chodziło o mnie.
- Zoey ! O tu jesteś ! - To była moja najlepsza przyjaciółka Danielle. Nie sądziłam, że przyjedzie na lotnisko, by spotkać się ze mną po raz ostatni. Miło z jej strony.
- Danielle. Tak się cieszę, że przyjechałaś !
- Wiem, Zo. - Przytuliła mnie. - Będę za tobą tęsknić. Nigdy nie znajdę takiej przyjaciółki jaką ty dla mnie jesteś. Nawet tego nie chcę. Dzoń do mnie bez względu na różnicę czasową, jest jeszcze skype. Z tego też będziemy korzystać. Kocham cię Zo. Będzie mi Ciebie brakować.
- Hej, przecież ja nie umieram. - zaśmiałam się cicho. - Ja za tobą też Dan. Kocham cię. Nie daj się tym sukom z naszej szkoły. - Tak wiem. Przeklnełam, ale sytuacja tego wymagała, no nie ?
- Bez Ciebie będzie ciężko, ale postaram się. Za to ty, nie zostań jakimś plastikiem czy coś. To by było straszne. Już widzę ciebie w obcisłej i kródkiej kiecce w której widać ci tyłek.
- Gdybym miała przy sobie jakiś ostry przedmiot to bym go użyła. Dan, błagam.
- Oj, dobra. Po prostu nie zeszmać sie ok ? W końcu to LA ..
- No jasne. Ja zawsze będę sobą. Ale jak za chwilę nie pójdę oddać bagaż to nigdzie nie polecę.
- Oh, no jasne. Leć już. Kocham cię Zo.
- Ja ciebie też kochana.
Tak jak powiedziałam tak też zrobiłam poszłam oddać bagaż, a po chwili znalazłam się w samolocie. Oczywiście lecę pierwszą klasą. Jakby inaczej. Mój ojczyn zarabia tyle, że hańbą by było, gdybym poleciała drugą klasą. Ależ on płytki. Przekazałby pieniądze na jakąś fundację czy coś, a nie bez sensowinie ją wydawał. Gdy wygodnie się usadowiłam włączyłam jakąś piosenkę. Dopiero po chwili zorientowałam się jak jestem zmęczona. To przez te emocje. Może jednak nie jestem taka dobra w ukrywaniu ich. Nawet nie zauważyłam kiedy opadły mi powieki ..

Obudziła mnie stewardessa. Lot minął mi spokojnie, zważywszy na to, że go cały przespałam ..

___________
Nie wiem czy Wam się spodoba taka tematyka opowiadania, więc rozdział pierwszy jest na próbę. Jeśli zdobędzie wasze zainteresowanie to będę publikować dalej ;3
Miłego czytania ;3
~ Noelle x

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba twój styl pisania ;) Naprawdę opowiadanie czyta się szybko i z zainteresowaniem :) Czekam oczywiście z niecierpliwością na rozdział 2 !
    naataliey


    btw. odrazu zaproszę też na mojego bloga : http://cant-live-without-you-baybe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń